Wisła pędzlem prowadzona...
Z Warszawy do Sandomierza, potem z powrotem do Warszawy. Krótka przerwa i w dół rzeki. Mam nadzieję, że po podróży po Wiśle przywiozę kilkadziesiąt rzeczy do domu. Z Tucholi wnętrza, głębie ze światłami. Wisła pod Świeciem. Czekaliśmy na prom półtorej godziny. Chełmno. Kościół podominikański, obecnie protestancki. Z okna pokoju w hotelu Dwór chełmiński. Ratusz w Chełmnie; dwie wieże, jedna ścięta.
Soczysta zieloność
Bez kwitnący biały. W Gościeradzu koło spichrza. Fragment z parku. Akwarela – soczysta zieloność, w tyle łan żyta. Bróg w słońcu, chrust pod nim (opracowany), słoma strupieszała, brzozy ledwo zaznaczone. Fantazja. Stary dąb z robaczkami świętojańskimi (tusz, kreda). Wejście do gaju. Dwie sosny. Cisy przetrwały tyle pokoleń… Dąb w Ostromecku na papierze angererowskim, sprowadzanym z Wiednia.
Teka pomorska
Kuglin wydał Tekę pomorską, 8 plansz. Oprócz tego Ołtarz Mariacki Wita Stwosza [lit. kamienioryt, 1931] i parę motywów z Puszczy Tucholskiej poza teką: Osadź [lit. Kr. 1931], Świerk [lit. Kr. T. 1931], Cis [lit. T. kr. 1931].
Grzymała-Siedlecki pisał, żeby mu sprzedać jako całość wszystkie szkice z Pomorza.
Częstochowa – Jasna Góra
W Częstochowie w klasztorze podczas nabożeństwa ludzie wspinają się na kraty oddzielające kaplicę od nawy kościoła… Łkanie. Madonnę Czarną widywałem już w dzieciństwie; kurz i pył ja zaciemnił, dziś za szybą. Sławna rubinowa sukienka oszacowana na 10 milionów, perłowa sukienka ukradziona, szmaragdowa i rubinowa jest, diamentowe agrafy.
Wiosna w Gościeradzu
Wiosna w Gościeradzu, maj 1931. Wiosna wchodzi ze swoim zapachem i podmuchem. Ostatnie kwiaty, październik 1931. Begonie…, Georginie. Trzy kolory zasadnicze, którymi można operować: szaroniebieski, szarożółty, szarozielonkowaty, a czasem szaroczerwonawy.
Z Mukrza
Z Mukrza najbardziej mi się podobają cisy. Można tu 30 lat malować. Rano: łąka z koronami sosen dwa razy. W nocy przy oświetleniu księżycowym. Co za przepyszny motyw, ciemność, groza. Ciemne cisy na tle zieleni i na tle jeziora. Noga, skrzep, katastrofa! Najważniejsze, czy są dobre woale.
U Kuglina
[1 II 1933]. W zimie robię sobie wiosnę i kwitnące drzewa, w lecie śnieg, okiście. Teraz bez zobowiązań, nie teka, lecz poszczególne plansze, nie 40 egzemplarzy, lecz przeważnie mniej, zależnie od tego, jak kamień się trzyma… Jutro nowy kamień. U Kuglina kwasić przed nadaniem farbą, żeby opanować mocnym tonem, żeby przeszedł rysunek monumentalnie. Jak mi to młody Kuglin zerżnie, to się z nim rozstanę.
W Pracowni Wyczółkowskiego, 1933 rok
[Pracownia Wyczółkowskiego w Poznaniu 1 X 1933]. Nowe rzeczy, subtelne, delikatne… W kolorze bardzo ciekawe. Nieba pastelami, ale tak wcieranymi, że robią wrażenie akwareli, drzewa woskowymi ołówkami, chropowaty ton naumyślnie. Jak – to tajemnica.
Udar słoneczny pod Koronowem
[Lato 1935]. Udar słoneczny pod Koronowem. Upał. [Pobyt u sióstr elżbietanek w Poznaniu, powrót do Gościeradza].
Wellisch da auto, jedziemy! Gdzie moje palto, laska kapelusz? Nie chcę tego rajtroka, to brudne.
Kostucha mnie bierze
[I ostatnia „herbatka” w Gościeradzu – 1936, zapalenie płuc, artysta tęsknił za Warszawą z uwagi na swoją pracę; w 1934 Wyczółkowski objął katedrę grafiki w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, pojechał…]
Do Józefa Pieniążka: Kostucha mnie bierze za czuprynę, ale jej się nie uda, bo – pokazuje na łysinę.
[Przez ostatnie dni nic nie jadł i nie pił, żegnał się ze wszystkimi, stracił mowę, serce biło coraz słabiej…]
Wyświetlam: 31 - 40 / 40